Ta historia wstrząsnęła całą Polską. W niedzielę, 15 września br. w godzinach nocnych sportowy volkswagen jadący z nadmierną prędkością warszawską Trasą Łazienkowską uderzył w tył osobowego forda, którym przemieszczała się 4-osobowa rodzina. 37-letni mężczyzna zginął na miejscu, a jego żona i dwoje ich dzieci w ciężkim stanie zostali przetransportowani do szpitala.
W rozpędzonym aucie znajdowało się 5 osób - 4 mężczyzn będących pod wpływem alkoholu oraz 20-letnia pasażerka. Za kierownicą zasiadał jej chłopak, Łukasz Ż., który zbiegł z miejsca zdarzenia. Jego próba ucieczki do Hiszpanii została jednak udaremniona przez funkcjonariuszy policji, którzy schwytali go na terenie Niemiec.
Matka dziewczyny Łukasza Ż. zdradziła, że chciano wrobić jej córkę w spowodowanie wypadku
W poniedziałkowym wydaniu magazynu interwencyjnego "Uwaga!" pojawił się reportaż poświęcony tragicznemu wypadkowi samochodowemu. Matka przebywającej w szpitalu Pauliny, partnerki Łukasza Ż., przyznała, że tamtej feralnej nocy przejeżdżała obok miejsca zdarzenia.
Wzięłam telefon i dzwonię do niego. Pytam: "Co z Pauliną?", a on: "Co mam pani powiedzieć?". Mówił, że zabił człowieka. On już wiedział. Zapytałam: "Jakiego człowieka? Co się stało?". Mówi, że on zabił człowieka i ucieka. Zapytałam, co z moją córką, jakiego człowieka zabił. On się rozłączał - opowiedziała roztrzęsiona kobieta.
20-latka wymagała natychmiastowej interwencji medycznej. Jej współpasażerowie nie tylko nie zadzwonili po służby ratunkowe, ale wręcz w wulgarny sposób przeganiali świadków zdarzenia, którzy chcieli udzielić jej pomocy. Tak cenne dla życia Pauliny chwile woleli przeznaczyć na wspólne ustalanie fałszywej wersji wydarzeń.
Taki był plan, że zwalą na Paulinkę, że to ona prowadziła. Nie chcę tego słowa użyć, ale twierdzili, że pewnie nie przeżyje dziecko. No, dziecko, młoda kobieta, ale dla mnie dziecko. A jemu kazali spi***alać - relacjonowała, opowiadając o okolicznościach ucieczki Łukasza Ż.
Pani Karolina, która na stałe mieszka z córką w Szwecji, powiedziała, że jej córka związała się z prawdopodobnym sprawcą zdarzenia na początku sierpnia. Mimo dobrego wrażenia, jakie wywarł na niej 26-latek, odradzała Paulinie tworzenie relacji na odległość.
Kobieta wyznała przed kamerami, że wielokrotnie przestrzegała swoje dwie córki przed wsiadaniem do auta prowadzonego przez kierowcę w stanie nietrzeźwości. Dodała również, że Łukasz Ż. wielokrotnie próbował się z nią kontaktować.
Całą niedzielę on do mnie wydzwaniał, że ucieka do Hiszpanii. Ja pytam: "Do jakiej Hiszpanii? Co się dzieje, gdzie jest Paulina?". (...) Ostatni telefon, jaki odebrałam od niego, to było około godz. 6-7. Krzyczałam do niego, a on do mnie mówi: "Co pani na mnie krzyczy, jak to nie jest moja wina, to nie ja prowadziłem". Przeklinałam bardzo do niego, mówiłam: "Ty 20 minut temu sam się przyznałeś. Co ty k***a robisz?". On się przyznał, że prowadził, mam to nawet w wiadomościach w telefonie - ujawniła matka Pauliny.
Wczoraj w godzinach wieczornych Wirtualna Polska poinformowała, że przebywająca w szpitalu dziewczyna została wybudzona ze śpiączki. Być może jeszcze w tym tygodniu zostanie przesłuchana w charakterze świadka.
ZOBACZ TEŻ: Była dziewczyna Łukasza Ż. ujawniła SZOKUJĄCE informacje z przeszłości. "Też mieliśmy WYPADEK"