Na naszym domowym podwórku nie brakuje osób bajecznie bogatych, które nie stronią od obnoszenia się ze swoim majątkiem przed całym światem. Są również tacy, którzy doskonale wiedzą, że pieniądze lubią ciszę i choć mogą pochwalić się fortuną na koncie, to od lat wiodą życie z dala od medialnego zgiełku.
Majątki czołówki polskiego biznesu stale rosną, więc kilka dni temu najpopularniejszy dziennik o tematyce biznesowej, "Forbes", opublikował tegoroczną listę najbogatszych Polaków. Choć zmianie uległy zera na kontach, to w rankingu nie doszło do jakiegoś spektakularnego przetasowania, a drugie miejsce kolejny rok z rzędu przyszło piastować Tomaszowi Biernackiemu, który jest jednym z najbogatszych, ale również najbardziej tajemniczych biznesmenów w Polsce.
Tomasz Biernacki to drugi najbogatszy Polak. Nikt jednak nie wie, jak wygląda
Mieszkający pod Krotoszynem Tomasz Biernacki to 50-letni potentat w branży nieruchomości i właściciel sieci polskich sklepów Dino. Wielkopolanin swoje finansowe imperium zaczął budować w 1999 roku, kiedy to otworzył swój pierwszy supermarket. Dziś lista biznesów w portfolio przedsiębiorcy jest znacznie dłuższa, a jego majątek został oszacowany na 23,62 miliarda złotych.
Chociaż Biernacki może pochwalić się jednym z największych rodzimych sukcesów biznesowych ostatnich lat, to jednak on sam chce pozostać anonimowy i mediów unika jak ognia. Jeden z najbogatszych Polaków nigdy nie udzielił wywiadu, a agencje prasowe nie mają jego zdjęcia i właściwie na palcach jednej ręki można policzyć ludzi, którzy wiedzą, jak wygląda.
Mówi, że zawsze unikał rozgłosu. Skupia się na biznesie. Twierdzi, że można zajmować się albo pracą, albo sławą. To zwykły człowiek — mówił na łamach kieleckiej "Gazety Wyborczej" Franciszek Marszałek, burmistrz Krotoszyna.
ZOBACZ TAKŻE: Wiemy, kim jest tajemniczy "Jack" Caroline Derpienski. Kiedyś był jednym z najbogatszych Polaków
Okazuje się, że nawet pracownicy Biernackiego nie wiedzą, jak wygląda ich szef. Jakiś czas temu była pracownica sklepu Dino opowiedziała na łamach kieleckiej "Gazety Wyborczej" o tym, jak z jej perspektywy wyglądała siedziba firmy tajemniczego biznesmena.
Wysoki, oszklony budynek, w którym ma gabinet, otoczony jest płotem i nawet nie widać parkingu. Przynajmniej z mojej perspektywy. Może bywał u nas? Zwykli pracownicy nie wiedzą, jak on wygląda, więc go nie rozpoznają. Wiele osób opowiadało, że ma sekretne drzwi, którymi przemyka do swoich pomieszczeń. Nikt nigdy nie wiedział, czy jest w firmie. Chyba, że lądował jego helikopter — mówiła.
Niechlubny epizod w życiu Biernackiego
W mediach przewija się natomiast jeden wątek z udziałem miliardera. Mowa o wypadku samochodowym w Krotoszynie, do którego doszło w 2008 roku. Wówczas samochód marki Ferrari F430 rozbił się na płocie jednej z krotoszyńskich posesji. Lokalne portale informowały wówczas, że auto pod wpływem alkoholu prowadził "krotoszyński biznesmen" i usłyszał w tej sprawie wyrok.
Jest wyrok w sprawie głośnego wypadku krotoszyńskiego biznesmena. W kwietniu ubiegłego roku rozbił on swoje ferrari na płocie jednej z tutejszych posesji. Ranny został pasażer auta. Biznesmen, 35-letni właściciel sieci sklepów jechał pod wpływem alkoholu. Sąd Rejonowy w Krotoszynie skazał go na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu, 12 tysięcy złotych grzywny, zobowiązał do przekazania na cele społeczne 5 tysięcy złotych, oraz zakazał prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 3 lat. Sąd zdecydował również o podaniu treści orzeczenia do publicznej wiadomości. Wyrok nie jest prawomocny — donosiło w 2009 roku Radio Centrum.
ZOBACZ TAKŻE: Michał Sołowow jest najbogatszym Polakiem. Co wiemy o jego córce? Karolina jest związana ze znanym sportowcem