Program "Jeden z dziesięciu" gości na antenie TVP już od wielu lat i jego nieodłączną częścią jest Tadeusz Sznuk. Z racji długiego stażu teleturnieju widzowie byli świadkami różnych sytuacji czy wpadek, o których wspomina się do dziś. Mało kto jednak pamięta, że raz sprawa była tak poważna, że nagle prowadzący przerwał nagrania.
Zobacz też: Życie prywatne Tadeusza Sznuka owiane jest tajemnicą. Jego dzieci wybrały ambitne zawody
Tadeusz Sznuk nagle przerwał program. W studiu zapanował chaos
W teleturnieju zdarzały się już przejęzyczenia czy błędy, które nadal krążą po sieci w postaci nagrań. To jednak nic w porównaniu do tego, co spotkało pewną kobietę, która zgłosiła się do programu. Prowadzący nawet zatrzymał dla niej całe nagranie, czym wprawił innych uczestników w zaskoczenie, a sytuacja szybko się skomplikowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas jednego z odcinków Sznuk nagle usłyszał, że coś spadło na ziemię. Z początku myślał, że chodzi o szwankujący przycisk, który uczestnicy naciskają, aby zgłosić się do odpowiedzi na pytanie. Okazało się jednak, że nie chodzi o scenografię, lecz o obrączkę jednej z pań, która walczyła o wygraną w teleturnieju. Gospodarz bez wahania ruszył w jej kierunku, aby pomóc.
Coś nam padło? Proszę poczekać, ja podniosę - zareagował. Coś tam poleciało. Pewnie kawałek tego guzika?
Nie, obrączka mi spadła - odpowiedziała kobieta.
Obrączka? Ooo, to poważna sprawa. Szukamy obrączki - dorzucił Sznuk.
Pozostali uczestnicy cierpliwie czekali, aż poszukania się zakończą, zerkając tylko w kierunku podłogi wokół stanowiska kobiety. Po chwili na pomoc prowadzącemu ruszyli członkowie ekipy, przez co wszyscy byli lekko zdezorientowani i na sali zapanował mały chaos. Wówczas ktoś z produkcji rzucił, że "wpadła do dziurki", na co Sznuk odpowiedział lekko rozbawiony:
No to rozbieramy scenografię.
Na szczęście wkrótce udało się zażegnać kryzys i program przebiegał już bez podobnych komplikacji.