Właśnie minęły dwa lata od śmierci Kamila Durczoka. Był on jednym z najbardziej kontrowersyjnych dziennikarzy w Polsce, a jego śmierć w szpitalu była wynikiem zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Po niespodziewanej śmierci Durczoka, media skupiły swoją uwagę na członkach jego rodziny, w tym na byłej żonie i synu. Pojawiały się spekulacje na temat spadku po zmarłym dziennikarzu, który miał być obciążony długami. Kamil Durczok junior miał zrzec się tego spadku, aby uniknąć przejęcia długów ojca.
Marianna Dufek, była żona Durczoka, przez długi czas nie wypowiadała się publicznie na temat swojego byłego męża. Było to wynikiem umowy, którą podpisała podczas rozwodu. Jednak po wygaśnięciu tej umowy, Dufek zaczęła otwarcie mówić o ojcu swojego dziecka, ujawniając wiele szczegółów z prywatnego życia byłego szefa "Faktów" TVN.
W wywiadzie udzielonym Mateuszowi Szymkowiakowi z "Fashion Magazine", Dufek poruszyła kilka tematów, które zainteresowały opinię publiczną. Mówiła o chorobie alkoholowej Durczoka i jego poważnych problemach ze zdrowiem. Nie było tajemnicą, że Durczok nie zdecydował się na przeszczep wątroby, mimo że był to konieczny zabieg. Dufek opowiedziała także o hojnym wynagrodzeniu, które Durczok otrzymywał jako redaktor naczelny "Faktów". Pensja, którą dostawał od TVN-u, była na tyle wysoka, że mogła przyprawić o zawrót głowy.
Miałam wtedy luksus pracy wyłącznie dla przyjemności - przyznała Dufek. W domu nie było problemu z pieniędzmi. Nie wiedziałam, ile zarabia mój mąż. Tego dowiedziałam się niedawno z akt sądowych sprawy o podrobienie weksla. To była nieprzyzwoita kwota, grubo ponad sto tysięcy złotych miesięcznie, gdy był redaktorem naczelnym "Faktów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marianna Dufek przyznała, że mimo wielu wad Durczoka, nie można było powiedzieć, że był sknerą. Mogła liczyć na wysokie kwoty od swojego ówczesnego partnera.
Dostawałam od niego, w moim rozumieniu, duże pieniądze na życie. Z tego utrzymywałam całą rodzinę, opłacałam nasze wyjazdy zagraniczne, odkładałam na polisę syna i byłam w stanie jeszcze zaoszczędzić. Dzięki temu po latach to ja płaciłam ogromne opłaty sądowe za procesy z "Wprost".
Marianna Dufek wspierała swojego skompromitowanego męża w walce z jego demonami. Ale tylko do pewnego momentu.
Głośny skandal związany z molestowaniem seksualnym i mobbingiem doprowadził do załamania kariery Durczoka, co miało duży wpływ na jego zdrowie psychiczne. Dufek wspomniała o szokującym momencie, gdy po wybuchu afery związanej z publikacją "Wprost", weszła do wynajmowanego przez Kamila mieszkania i zastała go "z pistoletem przy skroni". Mimo wszystko, starała się wspierać męża w trudnych chwilach i radzić sobie z jego wahaniem nastrojów. W końcu nie wytrzymała i zażądała rozwodu.
Kiedy wrócił na Śląsk i zabrał ze sobą z Warszawy koronę króla życia. Jego zachowania były nie do zniesienia. Wreszcie dotarło do mnie, że to jest nie w porządku wobec mnie, naszego syna i znajomych - stwierdziła Dufek.