Trwa ładowanie...
Przejdź na
Goss
Goss
|

Tomasz Marzec rzucił pracę w "nowej" TVP zaledwie po tygodniu. Ujawnia, jak wyglądały kulisy pracy w "19:30"

0
Podziel się:

Tomasz Marzec to jeden z dziennikarzy, który znalazł zatrudnienie w TVP po kadrowej rewolucji. W nowej pracy wytrzymał tydzień. Teraz mówi wprost, co skłoniło go do rezygnacji z posady. "Dostałem mało elegancką sugestię".

Tomasz Marzec rzucił pracę w "nowej" TVP zaledwie po tygodniu. Ujawnia, jak wyglądały kulisy pracy w "19:30"
Tomasz Marzec przyszedł do pracy w TVP już po rewolucjach kadrowych. Wytrzymał tydzień (Facebook.com) (Licencjodawca)

Rewolucja kadrowa w Telewizji Polskiej niedawno stała się faktem. Pracę w TVP straciło wielu współpracowników kojarzących się z poprzednią władzą, a część z nich już zagrzała sobie miejsce w prawicowej TV Republika. Na ich miejsce przyszła nowa ekipa, w tym Tomasz Marzec, który stał się częścią redakcji programu informacyjnego "19:30".

Tomasz Marzec przyszedł do pracy w "nowej" TVP. Po tygodniu rzucił papierami

Wydawałoby się, że tydzień to za krótko, aby rzetelnie ocenić nowe miejsce pracy. Marzec ma jednak inne zdanie, bo z ekipy "19:30" odszedł po zaledwie kilku dniach. Szczegóły tego, jak wyglądało jego nagłe pożegnanie ze stacją, ujawnił w rozmowie z Wirtualną Polską. Wprost mówi, co zastał, gdy przyszedł do "nowej" TVP.

Zastałem chaos, przekroczono granicę ingerencji w mój materiał, dostałem obraźliwego e-maila od przełożonego i odszedłem - przyznaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Poseł KO ujawnia. "Materiały z Pegasusa trafiały do TVP"

Jak twierdzi, bezpośrednim powodem jego rezygnacji była nadmierna ingerencja wydawców w treść redakcyjnego komentarza. Doszło do ostrej wymiany zdań, a wątpliwości przedstawił przełożonym. Niestety rozmowa nie była chyba satysfakcjonująca dla żadnej ze stron.

To była bezpośrednia przyczyna mojego odejścia z TVP po ośmiu chyba dniach - mówi. Odszedłem po bardzo ostrej wymianie zdań na zasadniczy dla mnie temat, granic ingerencji wydawcy w materiał reportera. Zgłosiłem Pawłowi Płusce i Grzegorzowi Sajórowi swoje wątpliwości, w odpowiedzi dostałem mało elegancką sugestię, tak to nazwijmy, żebym się zwolnił. Więc się zwolniłem.

Jednocześnie wskazuje, że nikt nie przejął się jego rezygnacją i dbano tylko o to, żeby polubownie rozwiązać z nim umowę. Teraz zastanawia się, w którą stronę pójdą szumne zmiany w Telewizji Polskiej.

Po tygodniu odniosłem wrażenie, że cały ten szumnie zapowiadany plan sprowadza się do bohaterskiego usunięcia kilku szaleńców z placu Powstańców. I tyle. Tak, ludzi demolujących dziennikarstwo i po prostu nieuczciwych, trzeba było błyskawicznie odciąć od wpływu na cokolwiek w TVP. Wyłączono więc sygnał i bardzo dobrze. Ale co dalej?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(0)