Emerytury gwiazd to jeden z tematów, który wyraźnie budzi w narodzie spore emocje. Choć znani wokaliści czy aktorzy zarabiają niekiedy ogromne kwoty, to nie zawsze przekłada się na to wysokość świadczenia, które mogą otrzymać z ZUS na stare lata. Wszystko oczywiście przez umowy o dzieło, które w środowisku artystycznym są praktycznie codziennością.
Sławomir Świerzyński dostał pismo z ZUS. Wyliczono mu trzycyfrową emeryturę
Okazuje się, że na godną emeryturę nie będzie mógł najwyraźniej liczyć również Sławomir Świerzyński. Media wielokrotnie donosiły o pokaźnych zarobkach grupy Bayer Full, która występuje na scenie już od 1984 roku i wylansowała kilka przebojów. Pozostaje wierzyć, że wokalista odłożył środki na stare lata, bo na świadczenie z ZUS raczej liczyć nie może. Wspomniał o tym sam zainteresowany w rozmowie z "Super Expressem".
Dostałem pisemko, w którym ZUS po 37 latach płacenia wymaganych stawek gwarantuje mi 386 złotych emerytury. Nie mogłem w to uwierzyć - relacjonował. Moja żona się śmiała, że nawet łódki nie zatankuję za te pieniądze, nie mówiąc już o samochodzie. Według ustawy jeśli nie osiągam 700 złotych, to i tak je dostanę, co nie zmienia faktu, że państwo robi sobie z nas żarty.
Zobacz także: Krzysztof Rutkowski zdradził, ile mogłaby wynosić jego emerytura. Wielu mogłoby tylko pomarzyć
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od tego czasu jego świadczenie oczywiście wzrosło, ale chyba trudno oczekiwać, żeby ktoś był w stanie wyżyć z takich pieniędzy. W tej samej rozmowie Świerzyński deklarował, że chce żyć na poziomie i dlatego będzie śpiewał tak długo, jak ktoś będzie chciał go słuchać. Wspomniał nawet o "pracy do końca życia".
Żeby żyć na przyzwoitym poziomie, zamierzam i muszę pracować do końca życia. Niech oni mi tej emerytury nie dadzą, nawet jej nie chcę, ale niech mi zagwarantują, że będę zdrowy, bo naprawdę lubię swoją pracę i będę śpiewał, dopóki ludzie będą chcieli mnie słuchać - cytował jego słowa "Super Express".
Jak twierdził, nie wierzy nawet, że dostanie z ZUS jakiekolwiek pieniądze. Wskazywał też na sytuację, którą uważa za skrajnie niesprawiedliwą.
Moja sytuacja nie jest zła, ale nie mogę cicho siedzieć, kiedy mnie się wylicza na 386 złotych, a sędziemu gwarantuje się 12 tysięcy spoczynkowej emerytury, gdzie to ja na niego płaciłem - oburzał się. Nie wierzę, że w ogóle jakąkolwiek emeryturę dostanę. Wolałbym co miesiąc przelewać tę kwotę na konto oszczędnościowe w banku i przynajmniej miałbym pewność, że nie wyjmę mniej, niż włożyłem.