Anna Lewandowska skutecznie rozwija swoje fit imperium, a dzięki szerokiej gamie biznesów, nazwisko trenerki od co najmniej kilku lat widnieje na liście najbogatszych Polek. 35-latka gromadzi majątek m.in. dzięki sprzedaży zdrowych przekąski "Eat by Ann", suplementów "Levann" czy kosmetyków "Phlov", a także dzięki kierowaniu siłownią "Healthy Center" oraz prowadzeniu sklepu internetowego "HPBA". Nie należy zapominać również o cateringu "SuperMenu". Jakiś czas temu dietetyczne posiłki sygnowane jednym z najpopularniejszych nazwisk w kraju przetestował popularny youtuber, Książulo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przetestowała catering Anny Lewandowskiej. Trudno mówić o zachwycie
Ile ludzi, tyle opinii, dlatego kolejni twórcy internetowi decydują się na testowanie menu dietetycznego zaproponowanego przez Annę Lewandowską i jej współpracowników. Kilka dni temu swoją przygodę z cateringiem słynnej karateczki rozpoczęła influencerka Aga Wis. Dania, które skosztowała pierwszego dnia nie powaliły jej na kolana, ale zostały ocenione dość pozytywnie.
Catering kosztuje mnie 76 złotych (...). Na śniadanie miałam żytniankę z konfiturą truskawkową, która była dużą i smaczną porcją, ale po tej porcji chciało mi się spać i ziewałam cały dzień jak szalona. Drugie śniadanie to sałatka z mango i awokado i tutaj też porcja była ogromna. Trochę za mało dresingu jak na tyle sałaty, ale na szczęście wszystko było smaczne i świeże. Obiad to pulpeciki drobiowe w sosie cebulowym, były nieco mdłe i smakowały, jakby komuś zabrakło przypraw. Na podwieczorek miałam sałatkę z serem pleśniowym i papryką. Na pewno to wszystko było świeże, ale czy zamówiłabym to drugi raz? No, yyy... chyba nie. Następnie miałam placki z bakłażana i to była bardzo słaba pozycja bez smaku, nawet sos ich nie uratował. Ocena: 6/10 - podsumowała.
Catering Anny Lewandowskiej przyprawił ją o mdłości. Spore rozczarowanie
Identyczną ocenę uzyskało menu z drugiego dnia, choć koleżanki influencerki stwierdziły, że serwowana na śniadanie owsianka wygląda "jak kupa" tudzież "blok czekoladowy z lat 80." i nie skusiły się na poczęstunek. Sama nabywczyni stwierdziła jednak, że mimo niezachęcającego wyglądu, posiłek był smaczny. Szczególnie do gustu przypadł jej zaproponowany na obiad cefal w sosie mango-chilli, który ma też świetne opinie w sieci.
Najgorzej dotychczas wypadły z kolei propozycje z trzeciego dnia testowania cateringu Anny Lewandowskiej.
Na śniadanie miałam pastę z jajek i awokado. Po dodaniu przypraw zjadłam ze smakiem. Plus za świeży szpinak i świeżą paprykę. Drugie śniadanie to okropna galareta owocowa. Może na tym poprzestańmy. Obiad to rolada wołowa z buraczkami. To danie było dobre, a buraczki przepyszne (...). Oto koktajl na podwieczorek. No nie, nie będę wam tu pokazywać mojego gag reflexu (pol. odruchu wymiotnego - przyp. red.) po spróbowaniu tego, ale uwierzcie - było grubo. Ferment as f**k. Sory za te anglicyzmy, ale nie chcę tu siarzyście i soczyście przeklinać. Na kolację miałam pastę z tuńczyka, ale dziwnie smakowała, bałam się tego jeść i już w ogóle nic mi się nie chciało jeść z tego dnia. To najgorszy dzień tego kateringu. Ocena: 2/10 - skwitowała gorzko influencerka.