Sposób, w jaki funkcjonował na co dzień 68-letni Marcel Amphoux z Francji, przypominał życie pustelnika. Mężczyzna mieszkał samotnie na odludziu w skromnym domu, gdzie nie było w nim ani bieżącej wody, ani elektryczności. Francuz nigdy też nie miał szczęścia w miłości, nie założył rodziny, a kobiety, przez jego tryb życia, nie lgnęły do niego.
ZOBACZ TAKŻE: Senior z Zabrza i jego KOSMICZNA emerytura. Padła konkretna kwota. To dwa razy więcej niż pensja Mateusza Morawieckiego!
Chociaż Marcel nie wyglądał na osobę majętną, to tak naprawdę swoim majątkiem mógłby obdzielić kilka osób. Wszystko za sprawą działki, którą odziedziczył po rodzicach. Jego dom położony był w Alpach w pobliżu Puy-Saint-Pierre. To luksusowa okolica, którą otaczają obiekty sportowe i hotele. Z czasem cena za ziemię, która należała do 68-latka, zaczęła rosnąć, a mężczyzna nie mógł narzekać na zainteresowanie ze strony chętnych do jej odkupienia.
Poślubiła francuza dla pieniędzy. Tak ją przechytrzył
Swoją ofertę chciała złożyć także pośredniczka finansowa z Paryża — Sandrine Devillard. Mężczyzna jednak stanowczo odmawiał sprzedaży ziemi. Młodsza o 21 lat kobieta postanowiła nieco ułatwić sobie plan przejęcia nieruchomości i zdecydowała się rozkochać w sobie mężczyznę. Sprytna paryżanka zaprosiła go na obiad, a między parą natychmiast zaiskrzyło. Wkrótce poinformowali rodzinie i przyjaciół, że chcą się pobrać. Chociaż ludzie ostrzegali 68-latka przed kobietą, która może chcieć przejąć jego majątki, zakochany mężczyzna nie zważał na to, co mówią inni. W 2011 roku, zaledwie rok od pierwszego spotkania, para była już po ślubie. Pierwszy kryzysy pojawiły się, gdy mąż postanowił odremontować dom, tak by móc w nim gościć najbliższych. Żonie nie spodobał się ten pomysł i coraz więcej czasu spędzała w Paryżu. Wkrótce sytuację skomplikował wypadek mężczyzny.
ZOBACZ TAKŻE: Trzy lata po ślubie odkryli szokującą prawdę. Wcześniej często słyszeli, że są do siebie podobni
Marcel uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, którego obrażenia były tak poważne, że mężczyzna zmarł. Chociaż Sandrine nie towarzyszyła mężowi w ostatnich dniach życia, to na pogrzebie doskonale odnalazła się w roli zrozpaczonej i pogrążonej w żałobie żony. Co więcej, zaraz po ceremonii pożegnalnej chciała szybko wysiedlić przyjaciół i rodzinę z wyremontowanego domu męża i sprzedać ziemię. Sandrine liczyła na duży majątek po mężu, jednak ten okazał się sprytniejszy i zostawił... testament.
Z dokumentu jasno wynikało, że Francuzka nie ma żadnych praw do nieruchomości, a cały spadek trafia do jego najbliższych. Chociaż oburzona żona chciała go podważyć, to sędzia orzekł, że złożony przez Marcela podpis jest autentyczny.