W tekście, który ukazał się w serwisie WP Kobieta, wypowiedziała się jedna z turystek, która niedawno spędzała czas nad polskim morzem.
Mój syn powiedział mi: "Mamo, ten pan wygląda jak borsuk" i wskazał mężczyznę z bujnym owłosieniem, który szedł obok nas ulicą. Byłam zaskoczona i zrobiłam się cała czerwona, natychmiast upomniałam synka za takie zachowanie. Później jednak zrozumiałam, że to mężczyzna powinien się wstydzić. Nie powinien chodzić po deptaku bez koszulki, prezentując wszystkim swoje owłosienie.
Mieszkanka Trójmiasta wyraża swoje oburzenie takim zachowaniem.
To kompletna ignorancja - mówi. Za granicą by to nie przeszło. Żaden Włoch nie wyjdzie bez koszulki na ulicę, a co dopiero do sklepu czy do restauracji. W sezonie Trójmiasto to prawdziwe epicentrum golasów. Dlatego jeżdżę na wakacje wcześniej - przyznaje jedna z turystek. I dodaje: A zapachy przy tym też nie są najlepsze.
Restauracje nie chcą obsługiwać klientów w strojach kąpielowych
Autorka tekstu spytała również restauratorów, co myślą o takich zachowaniach. Opinia była jednoznaczna.
To jak policzek. Przychodzą w mokrych slipach, oblepieni piaskiem, z ogromnymi dmuchańcami pod pachą, z których jeszcze kapie woda. Ja naprawdę rozumiem, że moja restauracja jest blisko plaży i nie wymagam zbyt dużo, ale zasady obowiązują. Sytuacja, w której kelner ubrany w białą koszulę obsługuję pana w slipkach, wygląda, delikatnie mówiąc, komicznie - powiedział jeden z nich w rozmowie z dziennikarką.
W związku z tym coraz więcej restauratorów postanowiło wywiesić tabliczki z informacją o obowiązującym stroju.
Na drzwiach restauracji, jak większość lokali w Sopocie, mamy naklejkę z informacją, że nieubranych gości nie obsługujemy - przyznaje Dominika Schubert, menadżerka restauracji Billy's American w Sopocie. Często spotykamy się ze zdziwieniem i zaskoczeniem, gdy prosimy o uzupełnienie brakujących elementów garderoby - dodaje.
Jak zauważyła menadżerka lokalu, problem roznegliżowanych gości występuje co sezon.
Głównie dotyczy ogródka gastronomicznego, w którym panie chcą siedzieć często w samych strojach kąpielowych, a panowie bez koszulek. Zasady obowiązujące w restauracji muszą być przestrzegane, zwyczajnie z szacunku do innych gości, jak najbardziej dotyczy to również dzieci - stwierdza Dominika Schubert.
Jedyne miejsce, gdzie taki praktyki są tolerowane, to bary znajdujące się bardzo blisko morza.
Trudno mi egzekwować zasady dotyczące ubioru, skoro działamy praktycznie na plaży, a nie w centrum miasta. Połowa gości przychodzi w strojach kąpielowych, ale musimy się z tym liczyć. Nie dałbym rady każdemu zwracać uwagi - mówi właściciel restauracji w Sopocie.
Jak się okazuje, z problemem zmagają się też miejscowi sklepikarze.
Zdarzają się klienci bez koszulek - mówi mi pracownica jednego z sieci popularnych, niewielkich sklepów spożywczych. Osobiście zwracam uwagę bezpośrednio danemu delikwentowi. Wtedy zazwyczaj słyszę: "Przepraszam, ale jestem prosto z samochodu". Generalnie nie lubimy tego typu zachowań, tym bardziej, że nas jako personel danej placówki handlowej obowiązuje konkretny strój - przyznaje.
Problem okazał się na tyle poważny, że zainteresowały się nim władze miasta. Każdy właściciel lokalu gastronomicznego czy sklepu, który zmaga się z takimi sytuacjami, może bezpłatnie otrzymać plakat i i naklejkę z hasłem "Nieubranych klientów nie obsługujemy".
Pomysł narodził się kilka lat temu podczas jednego ze spotkań z przedstawicielami sopockiej branży turystycznej - mówi autorce tekstu Izabela Heidrich, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Sopotu.
Turyści poruszający się poza plażą w strojach kąpielowych razili nie tylko mieszkańców, ale też przedstawicieli branży gastronomicznej czy sklepów. Stąd do projektu przystąpiły bardzo chętnie nie tylko restauracje, ale też sklepy czy księgarnie - dodaje.
Akcję organizują już kolejny rok z rzędu.
Oczywiście w dalszym ciągu można zaobserwować osoby chodzące poza plażą tylko w strojach kąpielowych. Jako społeczeństwo mamy jeszcze dużo do zrobienia w tym temacie. Dzięki akcji i szerokiemu zainteresowaniu przedsiębiorców, trudniej jest znaleźć obiekt, do którego można wejść bez kompletnego ubrania - mówi przedstawicielka władz miasta.
Kara za chodzenie bez koszulki?
Polski kodeks wykroczeń przewiduje kary za "nieobyczajny wybryk". Zgodnie z art. 140 każdy, kto wywołuje zniesmaczenie lub zgorszenie u przeciętnego człowieka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany. O ile w Polsce tyczy się to damskiego topless poza plażą, to już w przypadku mężczyzn sprawa nie jest oczywista.
Nie ma obecnie w Polsce takich przepisów, które umożliwiałyby karanie za chodzenie bez koszulki - mówi Wirtualnej Polsce Izabela Heidrich z UMS. Miasta same z siebie takich kar nakładać również nie mogą, właśnie ze względu na brak regulacji prawnych w tym zakresie. To kwestia kultury. Nikogo karać nie możemy, ale możemy oczekiwać dostosowania się do pewnych ogólnie przyjętych norm - stwierdza.
Inaczej sprawa wygląda za granicą. W popularnej nadmorskiej miejscowości wakacyjnej Gallipoli w Apulii na południu Włoch władze wprowadziły zakaz chodzenia po jej centrum z gołym torsem. Kara za złamanie zakazu wynosi od 25 do 150 euro.