Seria filmów o ekscentrycznym czarodzieju, Ambrożym Kleksie, przeszła do historii polskiej kinematografii. Sale kinowe wciąż tłumnie wypełniają się widzami zainteresowanymi nową odsłoną kultowej produkcji. Pomimo olbrzymiej frekwencji zmierzającej w stronę 3 milionów widzów, krytycy nie pozostawili suchej nitki na zrealizowanej w ubiegłym roku adaptacji fantastycznych opowieści Jana Brzechwy.
Na fali popularności "Akademii Pana Kleksa" wyreżyserowanej przez Macieja Kawulskiego, wzrosło również zainteresowanie jej wcześniejszymi częściami. Jedną z jej gwiazd był 14-letni wówczas Marcin Barański.
Był filmową "prawą ręką" Piotra Fronczewskiego. Szybko pożegnał się ze światem kina
Nastolatek zasilił obsadę "Podróży pana Kleksa", świetnie wywiązując się z aktorskiego zadania. Z okazji 30. rocznicy premiery kinowej odtwórcy dziecięcych ról z rozrzewnieniem wspominali jedną z najpiękniejszych przygód w ich życiu. Marcin Barański opowiedział, w jaki sposób trafił na plan legendarnej produkcji.
Jako młody chłopak śpiewałem w chórze chłopięcym. Wtedy osoby odpowiedzialne za castingi przychodziły do miejsc, gdzie było łatwo znaleźć nowych ludzi. Jak szukało się młodych chłopaków oswojonych ze sceną, to się szło do chóru chłopięcego albo do jakiegoś zespołu pieśni i tańca. Dla mnie to było jak wygrana miliona w totka. Była sama śmietanka aktorska i ja jeden - wyznał w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jego przygoda z aktorstwem nie trwała jednak zbyt długo. Chłopiec znany z roli Pietrka ostatecznie ukończył w połowie lat 90. informatykę na Politechnice Warszawskiej. trafiając do prężnie działającego przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego. Jego czas wolny od pracy pochłaniała szermierka. 53-latek należał do stołecznego klubu Akademia Broni, którego założyciele poinformowali o śmierci Marcina Barańskiego.
Marcinie! Byłeś Cudownym Człowiekiem, zawsze uśmiechniętym i emanującym dobrą Energią. Wspaniale było Cię gościć w naszym życiu. Dziękujemy za nasze wspólne chwile, nie tylko na planszy szermierczej. Byłeś wspaniałym przyjacielem i wyjątkowym przewodnikiem duchowym. Smutno rozstawać się tak szybko, ale cóż, widocznie taki był plan. Tak pewnie byś powiedział: Teraz Świeć Marcinie Swoim Pięknym światłem, jak tylko Ty potrafisz, a w naszych sercach pozostaniesz na zawsze, jako honorowy szermierz i wspaniały przyjaciel - przekazali za pośrednictwem Facebooka.
Na ten moment nie jest znana przyczyna śmierci byłego aktora. Jego pożegnanie odbędzie się w poniedziałek 4 marca w kościele pw. św. Wincentego w Warszawie.
ZOBACZ TEŻ: Tak dziś wygląda filmowy Adaś Niezgódka. Jego obecny zawód budzi WIELKIE ZASKOCZENIE (ZDJĘCIA)