Pierwszy dzień maja w tym roku będzie zarazem okazją do celebracji dwóch dekad członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Wraz z przyłączeniem naszego kraju do organizacji skupiającej kilkadziesiąt demokratycznych państw położonych na Starym Kontynencie, w mediach rozgorzała dyskusja dotycząca naszego wejścia do strefy euro. Temat powraca jak bumerang, przede wszystkim za sprawą regularnie przeprowadzanych badań, z których wynika, że Polacy mają obiekcje przed zmianą waluty z powodu ewentualnych wzrostów cen i negatywnych skutków dla rodzimej gospodarki.
Na mocy rozporządzenia prezydenta Stanisława Wojciechowskiego z 20 stycznia 1924 r. złoty polski został ustanowiony obowiązującą jednostką monetarną. Ponad 3 miesiące później ówczesny premier, Władysław Grabski, dokonał reformy walutowej, wprowadzając złotego do obiegu w miejsce marki polskiej. Dziś mija dokładnie 100 lat od tego historycznego wydarzenia.
Małgorzata Kidawa-Błońska może pochwalić się znamienitymi przodkami
Kilka dni temu Sejm RP uczcił stulecie wprowadzenia waluty, którą posługujemy się do dziś. Nie doszłoby do tego, gdyby nie wymienieni powyżej przedstawiciele naszego państwa. Panowie, mimo odmiennych poglądów, darzyli się wzajemnym szacunkiem.
W 1927 r. syn autora reformy walutowej, Władysław Jan Grabski, oraz córka drugiego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Zofia Wojciechowska wzięli ślub. 30 lat później na świat przyszła ich wnuczka Małgorzata, obecnie pełniąca funkcję marszałkini Senatu.
Małgorzata Kidawa-Błońska wiązała przyszłość z produkcją filmową, podzielając życiową pasję męża. Z czasem zamarzyła jej się kariera polityczna, którą zapoczątkowała jako bezpartyjna kandydatka w wyborach z listy Unii Wolności. W 2001 r. zasiliła szeregi formowanej wówczas Platformy Obywatelskiej, w późniejszym czasie przez 7 lat kierując jej warszawskimi strukturami. Obecnie jest jedną z 10 wiceprzewodniczących partii.
Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśla dumę ze swojego pochodzenia
Marszałkini Senatu czule pielęgnuje pamięć o przodkach. Przymierzając się do wystartowania w wyborach prezydenckich w 2020 r., wyraźnie akcentowała w kampanii swoje korzenie, z wielkim uznaniem opowiadając o "dziadkach służących odradzającej się po latach niewoli Polsce".
67-latka posiada olbrzymią wiedzę na temat rodzinnego drzewa genealogicznego. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiadała o pradziadku, który po niespełna 4 latach sprawowania władzy w kraju ustąpił ze stanowiska.
Pradziadek był człowiekiem zasad, dla niego słowo, honor i konstytucja były święte. Prezydent ma stać na straży konstytucji. Piłsudski wyprowadził polskie wojsko przeciwko polskiemu wojsku i przeciwko prezydentowi. Dlatego pradziadek po trzech dniach podał się do dymisji, nie chciał przelewu krwi. Ale też nie chciał już nigdy więcej rozmawiać z Piłsudskim. Były podchody ze strony Marszałka, wysyłał ludzi, ale pradziadek się nie zgodził ze względu na honor i konstytucję, na którą ślubował - wspominała.
Małgorzata Kidawa-Błońska z rozrzewnieniem wspomina również pradziadka od strony ojca. Wyznała, że Władysław Grabski "miał odwagę przeciwstawić się rodzinie i środowisku".
Wybrał kobietę, którą naprawdę kochał. Ich życie potwierdziło słuszność tej decyzji, na przekór wszystkim. Moja prababka była córką kaletnika z Piątku. (...) Była piękna i bardzo mądra. Mieli z moim dziadkiem trójkę dzieci bez ślubu. Moja praprababka się z tego powodu na nich obraziła, powiedziała, że nie będzie z nimi mieszkać i wyjechała do Krakowa. Wzięli ślub po tym, gdy na świat przyszło czwarte dziecko. A rodzina zaakceptowała synową - opowiedziała ze szczegółami redakcji "Newsweeka".