Obecna edycja "The Voice of Poland" emocji dostarcza głównie dzięki kontrowersyjnym werdyktom członków jury. Najbardziej oberwało się Sylwii Grzeszczak i Markowi Piekarczykowi. Dla wokalistki może to być pierwsza i ostatnia edycja w roli trenerki młodych talentów.
Sylwia Grzeszczak jest uznawana przez widzów i internautów za jedną z najgorszych jurorek w historii polskiego "The Voice". Zresztą sama piosenkarka twierdziła, że przez kilka lat odmawiała udziału w programie, bo chciała mieć pewność, że jest w stanie merytorycznie doradzić młodym wokalistom, nad czym powinni popracować.
Okazuje się jednak, że jako jurorka nie spełniła oczekiwań widzów ani producentów. Jak donoszą nasze źródła, osoby pracujące przy programie muszą pisać Sylwii kwestie na kartkach. Szefostwo jest zawiedzione brakiem polotu i charyzmy Grzeszczak, a także sposobu, w jaki pracuje ze swoimi podopiecznymi.
Głos na temat pracy Sylwii Grzeszczak w programie zabrała jego prowadząca, Małgorzata Tomaszewska.
Myślę, że Sylwia mogła mieć jakiś smutny moment z tego powodu, bo naprawdę w pewnym momencie na jaki portal się nie weszło, to pisano coś na jej temat. I trochę człowiek chyba ma tego dosyć w pewnym momencie - powiedziała w rozmowie z Jastrząb Post.
Zdementowała też plotki dotyczące braku sympatii innych członków ekipy.
Na pewno nic z tego nie jest prawdą. Bo bardzo ją lubimy, jest bardzo sympatyczna. Uważam, że szybko weszła w tę nową rolę, ponieważ to nie jest łatwe. Ona jest piosenkarką, jest artystką, ale to jest show, który rządzi się pewnymi prawami. Tu nie wystarczy być artystą, żeby się odnaleźć - dodała.
Czytaj także: W "The Voice of Poland" BEZ ZMIAN. Widzowie zszokowani decyzją Marka Piekarczyka: "To już są jakieś JAJA"
Sama Grzeszczak nie wie, jaka będzie jej przyszłość w programie.
Nie wiem, nie mam pojęcia. Jestem w tej edycji i skupiam się na tej edycji. Poza tym jestem w studiu, skupiam się na też na swoich utworach, co będzie - zobaczymy - powiedziała w rozmowie z portalem PrzeAmbitni.