Tegoroczne rozdanie Fryderyków zdecydowanie obfitowało w niespodzianki. Choć najwięcej nominacji do słynnych statuetek otrzymał Vito Bambino i wielu typowało go na faworyta gali, to nieoczekiwanie największym zwycięzcą został Lech Janerka. Muzyk wygrał nagrody we wszystkich pięciu kategoriach, w których był nominowany, w tym za singiel roku, płytę alternatywną roku czy wyróżnienie dla artysty roku.
Kim jest Lech Janerka? Muzyk stał się sensacją tegorocznych Fryderyków
Nikt chyba nie wątpi w to, że pięć statuetek to dla Janerki spore wyróżnienie. Internauci zdawali się jednak nieco zdezorientowani, gdyż część widzów nie miała pojęcia, kim jest człowiek, który zgarnął nagrody w kilku z najważniejszych kategorii. Sytuacji zapewne nie pomogła też reakcja wspomnianego już Vito Bambino, który po powrocie do domu z pustymi rękami popełnił głośny instagramowy o "bólu d*py". Walkę o statuetki przegrał m.in. właśnie z Janerką.
Zobacz także: Skandale i wpadki podczas Fryderyków: przekleństwo Chylińskiej, foch Rodowicz i wiele innych (ZDJĘCIA)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Album "Gipsowy odlew falsyfikatu" to dla Lecha wielki powrót na listy sprzedaży, gdyż poprzedni, zatytułowany "Plagiaty", wydał jeszcze w 2005 roku. Na scenie rockowej pojawił się natomiast jeszcze w latach 70., gdy wraz z żoną, Bożeną Janerką, występował na festiwalach piosenki studenckiej. Dziś są małżeństwem już od wielu lat i równie długo występują na jednej scenie.
Dla niektórych może być zaskoczeniem, że Janerka spełniał się nie tylko jako muzyk. Wraz z żoną stworzyli bowiem tomik bajek dla dzieci zatytułowany "Puszka-Cacuszko", która ukazała się w 2001 roku. Ani Lech, ani jego żona nigdy nie pchali się na salony i skupili się wyłącznie na działalności muzycznej. Nie zabiegali o uwagę mediów i tak jest dziś - i to mimo medialnej otoczki wokół jego ostatnich sukcesów.
Muzycznie zawsze starał się podążać własnymi ścieżkami. Sam o sobie zwykł mawiać, że jest "uporządkowaną formą chaosu", o czym wspomina serwis newonce. Na Fryderykach nie pojawił się z racji zaplanowanego koncertu, ale przed laty sam wspomniał, że występy nie do końca są jego żywiołem. Rynek rządzi się jednak swoimi prawami.
Ale taki jest wymóg - jak wydaje się płytę, to trzeba grać na scenie - wspominał w wywiadzie dla PAP.