Julia Tychoniewicz już od jakiegoś czasu cieszy się coraz większym zainteresowaniem mediów. 22-latka jest córką Ewy Tyleckiej, która w latach 90. odnosiła znaczące sukcesy w konkurach piękności - m.in. zdobywając koronę Miss Polonia w 1995 roku. Lata temu Tylecka postanowiła wyjechać z kraju i na stałe osiadła za oceanem. Dziś była miss wraz z rodziną mieszka na Bahamach i dość chętnie relacjonuje swoją codzienność w sieci. Prym w tej dziedzinie wiedzie jednak jej córka. Tychoniewicz spełnia się bowiem nie tylko jako modelka, lecz również prężnie działająca influencerka, a jej konto na TikToku śledzi ponad 627 tysięcy użytkowników.
Julia Tychoniewicz relacjonuje nieprzyjemną sytuację w kawiarni. Poszło o napiwek
Julia Tychoniewicz na bieżąco dokumentuje codzienne perypetie w sieci. Niedawno 22-latka opowiedziała fanom o dość nieprzyjemniej sytuacji, jakiej doświadczyła w amerykańskiej kawiarni. Influencerka postanowiła kupić kawę przed podróżą samolotem i w tym celu odwiedziła lokal położony na lotnisku. Gdy nadszedł czas, by zapłacić za zamówienie, obsługująca Tychoniewicz kobieta poprosiła ją, by twybrała wysokość napiwku, który chce jej wręczyć. Wówczas zaczęły się problemy - influencerka zdecydowała bowiem, że nie chce nagrodzić pracownicy kawiarni dodatkową kwotą.
(...) Po prostu nie wierzę, co mi się wczoraj wydarzyło na lotnisku. Zawsze sobie kupuję kawę przed lotem, bo nie lubię zamawiać w samolocie. (...) Zamawiałam kawę na lotnisku i przyszedł czas, żeby zapłacić. Ta pani na mnie tak patrzy i mówi: "Ok, proszę wybrać napiwek". (...) I ona tak na mnie patrzy i mówi: "10 procent, 15 procent napiwku", bo w Stanach to napiwek za wszystko dają. Nawet, jak tak naprawdę nie trzeba i tylko ci coś podają, to i tak jest napiwek - opisywała w opublikowanym na TikToku nagraniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak patrzę na tę tabliczkę i na panią i ja wiem, że ona na mnie patrzy, jak ja to klikam. I ja kliknęłam "Bez napiwku". Ja jestem prawdziwym Polakiem, ok? My w Polsce tak nie robimy. W Europie też się tak nie robi - kontynuowała.
Według Tychoniewicz pracownica kawiarni nie przyjęła informacji o braku napiwku zbyt dobrze. Kobieta miała zgnieść paragon za zamówienie influencerki, a następnie rzucić nim w jej kierunku.
Ja na nią patrzę, tak patrzę na ten ekran i klikam "brak napiwku". I rachunek się drukuje z tej drukarki, ona go bierze, zgniata go i rzuciła we mnie. Boże drogi, nigdy w takiej sytuacji nie byłam. Była bardzo miła przed tym, jak podeszłam (...) i później kliknęłam "brak napiwku", a ona rzuciła we mnie rachunek. Po prostu nie wierzę, nigdy nie czułam się taka zawstydzona na lotnisku. Co to za pracownik. Tak się nie traktuje ludzi. (...) Jak moja koleżanka to zobaczyła, to ona po prostu oszalała - opisywała.
Tychoniewicz w nagraniu zaznaczyła także, że zdarza jej się dawać napiwki, jednak nie w tym sensu, np. gdy ktoś jedynie podaje jej kawę. Warto dodać, że za samą kawę 22-latka zapłaciła aż 9 dolarów (ponad 36 złotych). Wielu internautów w komentarzach zgodziło się z jej podejściem.
Moim zdaniem napiwek powinien być dobrowolny, a nie wymuszony; Dobrze zrobiłaś. Za kawę 2 dolary to trochę przesada. Ja daję napiwki, jak jestem w restauracji, a nie w coffee shop; Tipy powinny być docenieniem dobrej, jakościowej usługi, wtedy, gdy jesteś jakkolwiek pod wrażeniem, a nie za po prostu podanie kawy… - pisali.
Zobaczcie nagranie.