Swoją konsekwentną, tytaniczną pracą oraz niezwykle zaciętym charakterem Iga Świątek nieraz udowadniała, że potrafi wychodzić z największych operacji. Po 75. tygodniach nieprzerwanego liderowania w rankingu WTA, we wrześniu ub.r. musiała uznać wyższość swojej największej rywalki, Aryny Sabalenki. Szybko odrobiła stratę punktową do Białorusinki i nic nie wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości miała żegnać się z mianem najlepszej tenisistki świata.
Pod koniec ubiegłego tygodnia raszynianka w pięknym stylu wygrała mecz finałowy turnieju w Dausze, po raz drugi z rzędu broniąc zwycięskiego tytułu. Nie miała jednak zbyt wiele czasu na celebrowanie sukcesu. Od razu po zakończeniu rywalizacji wyruszyła do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie czeka na nią prawdopodobnie niełatwa przeprawa z kolejnymi rywalkami.
Iga Świątek zaskoczyła wybuchem złości
22-latka mogła wykorzystać zaledwie kilkadziesiąt godzin na regenerację. W pierwszej rundzie turnieju w Dubaju miała wolny los, w związku z czym do rywalizacji przystąpiła dopiero we wtorek. Już na starcie czekała na nią wymagająca rywalka, pochodząca ze Stanów Zjednoczonych Sloane Stephens. Iga ostatecznie zwyciężyła w dwusetowym pojedynku, jednak potrzebowała na to prawie dwóch godzin i... żelaznych nerwów, które w pewnym momencie wzięły górę.
W drugiej połowie spotkania kamery zarejestrowały tenisistkę, która zwróciła się w stronę licznie wspierających ją rozentuzjazmowanych fanów z Polski.
Świetnie! Jakbyście jeszcze nie gadali w trakcie akcji byłoby łatwiej - powiedziała z wyraźnym poirytowaniem.
Apel sportsmenki poskutkował upragnioną ciszą na trybunach. Szczęśliwie dokończyła spotkanie, dzięki czemu obecnie przygotowuje się do kolejnego pojedynku z 16. rakietą świata, Eliną Svitoliną.
ZOBACZ TEŻ: Iga Świątek imponuje sukcesami sportowymi. A jak radziła sobie w szkole? UJAWNIŁA wyniki matury