Nagłe odejście Tomasza Komendy pogrążyło w głębokim smutku jego matkę i brata, który za pośrednictwem jednego z portali internetowych przekazał ostatnią wolę zmarłego. Tuż przed śmiercią 46-latek poprosił go o zorganizowanie ceremonii pogrzebowej bez udziału mediów. Wbrew jego decyzji w ostatniej drodze towarzyszyli mu nie tylko fotoreporterzy, ale przede wszystkim setki ludzi poruszonych tragicznymi losami mężczyzny.
Mimo bolesnej przeszłości były więzień miał w sobie ogromną wolę życia. Osoby z jego najbliższego otoczenia wyjawiły, że był w stanie przeznaczyć każdą kwotę i poddać się nawet najbardziej eksperymentalnym metodom leczenia, aby choć odrobinę przedłużyć cieszyć się wyczekiwaną wolnością. Tomasz Komenda zmarł 21 lutego br.
Grób Tomasza Komendy nieco się zmienił. Zniknął znaczący element
Pogrzeb w obrządku świeckim odbył się na wrocławskim Psim Polu. Po upływie tygodnia dolnośląscy reporterzy "Super Expressu" udali się na cmentarz przy ul. Kiełczowskiej. Od razu zwrócili uwagę na brak istotnej rzeczy na płycie nagrobkowej.
Najbliżej krzyża znajduje się wieniec od mamy, taty i braci ze wzruszającym napisem na szarfie: "Najdroższemu Synowi, Bratu Tomkowi – Mama Tata i Bracia". Jeszcze kilka dni po pogrzebie znajdowało się na nim zdjęcie Tomasza Komendy. Teraz już go nie ma - czytamy w relacji dziennika.
Niektóre osoby chcące pożegnać Komendę zdecydowały się uczynić to w spokoju, poza tłumem. Na łamach tabloidu poinformowano o wciąż pojawiających się zniczach i świeżych bukietach kwiatów.