W piątek o godzinie 9:40 na cmentarzu Grębałowskim w Krakowie rozpoczął się pogrzeb 24-letniego Patryka, który zginął w tragicznym wypadku samochodowym na moście Dębnickim w ostatni weekend. Jak poinformowały tabloidy, pogrążona w żałobie Sylwia Peretti przybyła na cmentarz na długo przed rozpoczęciem uroczystości pogrzebowych. Wejścia do kaplicy strzegło sześciu ochroniarzy.
Gwiazda "Królowych życia" przekazała za pośrednictwem menedżera, że choć wolałaby, aby pogrzeb był uroczystością zamkniętą, ostatecznie zdecydowała inaczej.
Osobiście wolelibyśmy, żeby miał on charakter rodzinny - zamknięty, jednak mając świadomość licznego kręgu znajomych Patryka, stwierdziliśmy, że nie mamy prawa ograniczać im możliwości jego pożegnania - doniósł agent celebrytki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na cmentarzu Grębałowskim zaroiło się tego dnia od bliskich i znajomych rodziny Peretti. Wygłoszenie przemowy powierzono jednemu z przyjaciół zmarłego. Przemawiając do zebranych, mężczyzna nie krył silnych emocji.
Niektórzy ludzie chcą po prostu od życia czegoś więcej, niż tylko je przeżyć. Patryk właśnie taki był - mówił. Tej nocy, podczas której wydarzyła się ta tragedia, stało się coś, czego nigdy nie zrozumiemy. Jednak nie możemy tego oceniać. Czasem jest tak, że popełniasz błędy, które wielokrotnie uchodzą ci na sucho, a potem wkraczasz na prawidłową ścieżkę i jedno na niej potknięcie kosztuje życie. Tak właśnie było w tym przypadku.
Grób syna Peretti utonął w kwiatach. Napisy na szarfach łamią serce
Na miejscu pochówku Patryka pojawił się cały stos wieńców. Kwiatom towarzyszyły napisy na szarfach, po przeczytaniu których, trudno było powstrzymać łzy.
"Niech płonie światełko naszej pamięci. Przecież ludzie nie odchodzą, oni powracają", "Dla cudownego dziecka" - cytuje je "Fakt".
Sylwia Peretti złożyła wieniec z szarfą, na której widniał napis: "Najukochańszemu synowi. Kochająca mama".