Filip Chajzer przeżył największą tragedię, jaka może spotkać rodzica. 9 lat temu w wyniku tragicznego wypadku samochodowego zmarł jego ukochany syn Maksymilian, którego nazywał swoim prawdziwym przyjacielem.
Dziennikarz przez wiele lat krył emocje, jakie towarzyszyły mu po stracie. Dziś jednak wiadomo, że przez swój stan psychiczny spędził długie godziny u psychologa i miał próby samobójcze. Światło dzienne ujrzała jego autobiografia, w której opowiedział, jak wyglądało jego życie na chwilę po stracie 9-letniego syna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Filip Chajzer wspomina pogrzeb syna
Filipa Chajzer w książce "Niejednoznacznie pozytywny" otworzył się na temat śmierci syna. Z jej fragmentu dowiadujemy się, że pogrzeb był dla niego najcięższym etapem. Nie rozmawiał z ówczesną żoną.
Większość czasu spędzałem w domu, lecz najstraszniejszy etap był dopiero przede mną. Przygotowania do pogrzebu. Kompletnie nie byłem na to gotowy. Nie potrafiłem też rozmawiać z moją byłą żoną. Ona również była w złym stanie, kontaktowaliśmy się tylko przez pośredników. O wszystkich ustaleniach mówił mi ojciec - wspomina Filip Chajzer w autobiografii "Niejednoznacznie pozytywny" cytowanej przez Super Express.
Filip Chajzer wyznał, że po wyjściu z kościoła od razu ruszył na działkę Zygmunta Chajzera. Tam próbował przetrwać spotkanie z bliskimi, po którym coś w nim pękło.
Z kościoła musiałem natychmiast wracać. To było wszystko, co mogłem wytrzymać. Pojechałem prosto na działkę taty. Stypa to takie okrutne słowo. Nienawidzę go. Ale przetrwałem jakoś spotkanie z rodziną. Kryzys nadszedł wieczorem. Płakałem i nie byłem w stanie się uspokoić.
Dziennikarz nie ukrywa, że wciąż są w nim ciężkie emocje. Po śmierci syna dwukrotnie próbował odebrać sobie życie.
Zbliżała się jesień i urodziny Maksa. Również moje (jestem z dwudziestego siódmego listopada, Maks z dwudziestego ósmego). (...) W listopadzie miałem drugą próbę samobójczą - wyznał.