Agata Rubik poznaje zarówno blaski, jak i cienie życia za oceanem. Celebrytka nie przestaje narzekać na ulewne deszcze przechodzące przez Florydę. Wyciągnęła telefon, by pokazać widok zalanych ulic Miami zza mokrych szyb samochodu.
Agata Rubik od dłuższego czasu skrycie marzyła o przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych. Po kilkumiesięcznych intensywnie relacjonowanych przygotowaniach wraz z mężem, dziećmi i puchatym pieskiem spakowała cały dorobek życia w kilka walizek i wyruszyła na podbój Florydy. Pierwsze niezapomniane wrażenia pozwalały przypuszczać, że influencerka poczuła się w Miami jak u siebie w domu.
Z czasem nawet żonie kompozytora zaczęły doskwierać coraz bardziej odczuwalne niedogodności - a to usługi groomerskie okazały się zbyt drogie, a to jedna z lokalnych restauracji nie zaspokoiła jej wysublimowanego podniebienia. Ostatnio skarżyła się też na niewystarczającą przestrzeń w ich wymarzonym gniazdku, w którym spędza zdecydowanie najwięcej czasu ze wszystkich domowników. W końcu nie ma zbyt wielu powodów, by je opuszczać.
Tym razem jednak sprawa jest zdecydowanie poważniejsza, ponieważ dotyczy niemal wszystkich mieszkańców południowej Florydy. Szalejące tam burze tropikalne wywołały serię bardzo obfitych opadów deszczu, które poskutkowały wprowadzeniem stanu wyjątkowego w kilku hrabstwach. Gwałtowne ulewy trwają tam nieprzerwanie już od początku tygodnia.
Agata Rubik opowiedziała o swoich dramatycznych przejściach. Wraz z nastoletnimi córkami - Heleną i Alicją, oraz ich koleżanką, miały olbrzymie trudności z dostaniem się do domu. Powódź całkowicie sparaliżowała ruch uliczny. Doszło nawet do tego, że "ferrarki pozostały w domach". W celu zobrazowania fatalnej sytuacji pogodowej pokazała na nagraniu zalane samochody i zakorkowane drogi. Sama doszła do słusznego wniosku, żeby "nigdy więcej podczas ulewy nie oddalać się z domu".
Sprawdźcie, jak przebiegła traumatyczna przeprawa Agaty Rubik.