O tym, że wiele osób publicznych po latach spędzonych na scenie może liczyć na głodowe emerytury, mówi się nie od dziś. Przedstawiciele show biznesu zarabiają sporo, ale, co widać po niektórych wypowiedziach, nie wszyscy pamiętali o tym, aby zabezpieczyć się na stare lata. A jak jest z Zenkiem Martyniukiem i jego żoną? Tu zaskoczenie.
Zobacz też: Danuta Martyniuk wystroiła się na wesele syna w cekiny. Daniel pokazał zdjęcie z kościoła (FOTO)
Emerytura Danuty Martyniuk. Martwi się o jej wysokość? Wspomniała też o mężu
Danuta Martyniuk skończyła w tym roku 57 lat, więc do emerytury ma jeszcze trochę czasu. Podobnie zresztą jak jej mąż, który jest od niej o dwa lata starszy. Okazuje się jednak, że małżeństwo ma świadomość, że w życiu bywa różnie i zadbali o solidne zaplecze finansowe. W rozmowie z Pudelkiem Danuta przyznała, że nie boi się o to, ile jej wyliczy ZUS.
Nie, nie boimy się. Odkładamy pieniążki, płacimy składki emerytalne, jesteśmy odpowiedzialni - przyznała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żona słynnego wodzireja pamięta natomiast o tym, że fortuna kołem się toczy i po grubych latach mogą nadejść te chudsze. Martyniuk zapewnia jednak, że najwyższy standard życia nie jest dla niej najważniejszy i w przyszłość patrzy z optymizmem.
Standard, na jakim żyjemy, może się dla mnie zmienić, nie jestem aż tak wymagająca, także nie martwię się o to, co będzie później. Mam nadzieję, że będzie dobrze - podsumowała.
Przypomnijmy, że mąż Danusi, Zenek Martyniuk, raczej nie będzie narzekać na wysokość jego świadczenia. Na łamach "Super Expressu" wspomniał, że odprowadza miesięcznie pokaźne składki, przez co jego emerytura na pewno nie będzie głodowa.
Ja co miesiąc opłacam składkę w wysokości 4000 złotych, ale na szczęście na razie sporo koncertuję i nie mam zamiaru iść na emeryturę. Zobaczymy, jak będzie, jak przyjdzie na to czas - wyznał na łamach dziennika.