Marcin Adamiec był kiedyś księdzem katolickim w diecezji opolskiej. Mężczyzna zrezygnował z życia jako duchowny i wydał książkę "Odnaleziony ksiądz". Teraz, w szczerym wywiadzie, wyznał, jak postrzega osoby wstępujące do seminarium. Jego zdaniem owa decyzja jest zazwyczaj podejmowana z niewłaściwych pobudek.
Każdy z nas przychodził z poczuciem, że coś jest nie tak w jego życiu: ktoś chce zwrócić na siebie uwagę bliskiej osoby, inny czuje, że jest homoseksualistą i ucieka przed tym. Są tacy, którzy po prostu boją się życia albo mają epizod depresyjny i nic ich w życiu nie cieszy, uspokajają się modlitwą - powiedział w wywiadzie dla "Newsweeka".
Były duchowny twierdzi, że wielu proboszczów żyje w konkubinacie. Zazwyczaj partnerkami księży są kobiety pracujące na plebanii czy też w kościelnej kancelarii. Owa relacja kończy się często dopiero w świetle skandalu.
Część proboszczów żyje z kobietami, które pełnią role księgowych, kucharek, sprzątaczek. Jeśli relacja jest ukryta, nikt się z nią nie obnosi, nie ma reakcji biskupa. Dopiero kiedy ksiądz postanawia stanąć w prawdzie albo wycieka jakieś nagranie, następuje błyskawiczna reakcja kurii - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były ksiądz twierdzi, że wielu proboszczów żyje w konkubinacie. On sam był w związku z kobietą przez pół roku
Adamiec wyznał, że sam również wdał się w romans. Miało to nastąpić już po odbyciu terapii i podjęciu decyzji o odejściu. Wciąż jednak mierzył się z wieloma trudnościami. Jego relacja z kobietą trwała przez pół roku.
Nie wiem, ile księży miało romanse jako wikarzy. Ja miałem jeden. Przez pół roku spotykałem się z kobietą. Trzy pierwsze miesiące kręciłem się w kółko, zakochałem się bardzo mocno, będąc z nią, czułem się szczęśliwy, a na plebanii był dramat - zdradził w podkaście "7 metrów pod ziemią".
Marcin opisał również, jak wyglądała jego próba kupienia prezerwatyw, która ze względu na ówczesny jeszcze stan była niezwykle ryzykowna i stresująca.
[...] Pamiętam, co czułem, kiedy postanowiłem kupić prezerwatywy. Gigantyczny lęk. Wybrałem supermarket na drugim końcu miasta, opakowanie schowałem pod mnóstwem niepotrzebnych mi rzeczy, poszedłem do kasy samoobsługowej… Serce mi biło jak szalone - skomentował dla "Newsweeka".