Anna Mucha została jurorką w nowym programie TVN "Czas na Show. Drag Me Out". To kolejny raz w karierze aktorki, kiedy może sprawdzić się w roli ekspertki, która ocenia tańczących uczestników. Parę lat temu zagrzała fotel w programie "Dance Dance Dance". W wywiadzie z Plejadą wyjawiła, co przyczyniło się do tego, że straciła tę posadę w TVP.
W tej samej rozmowie pojawił się wątek formatu "You Can Dance" emitowanego na TVN. Mucha w 2010 roku zasiadła przy stole jurorskim u boku Michała Piróga i Agustina Egurroli.
Mucha wyznała, że bardzo źle wspomina bycie jurorką w "You Can Dance". Miała kosę z Egurrolą
Objęłam jurorski fotel po Weronice Marczuk, której życiorys został złamany w okrutny sposób. Nota bene przez ludzi zbliżonych do tych, którzy potem wyrzucili mnie z "Dance Dance Dance". Wszystko zamknęło się więc pewną klamrą – wyjaśniła w rozmowie z Michałem Misiorkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do "You Can Dance" trafiłam jako pomysł Edwarda Miszczaka. Od początku proces mojego wejścia w ten program był źle przeprowadzony. Po pierwsze, zostałam w pewnym sensie narzucona ekipie. Po drugie, przed rozpoczęciem nagrań nie spotkaliśmy się, nie poznaliśmy, nie oswoiliśmy się ze sobą. Nigdy później nie popełniłam już tego błędu. Po trzecie, w swojej naiwności kompletnie nie rozumiałam tego, co się wokół mnie działo – dodała.
ZOBACZ: Anna Mucha o zwolnieniu z TVP: "Powiedziano mi, że nie powinnam wspierać kobiet podczas protestów"
Aktorka stwierdziła, że tego typu programy są skonstruowane nie pod uczestników, lecz pod jurorów. Tak jej zdaniem było właśnie w "YCD". Wspomniała o swoim koledze z jury który miał największy profit z całego przedsięwzięcia.
Największym zwycięzcą był Agustin Egurrola. Miał tak skonstruowaną umowę, że nie tylko przejmował najzdolniejszych uczestników z programu do swoich szkół, ale też – wpychał swoich tancerzy na castingi. Nie miałam o tym bladego pojęcia. Zachwycałam się pięknie tańczącymi ludźmi, nie wiedząc, że to zawodowcy związani ze szkołą Egurroli. Owszem, napędzało to i biznes, i emocje, ale było zupełnie nieprzejrzyste dla tych, którzy przychodzili do "You Can Dance" z ulicy – stwierdziła.
ZOBACZ: Anna Mucha SZALEJE w klubie LGBT. Zaśpiewała na karaoke hit Violetty Villas. Udany wykon? (WIDEO)
Aktorka stwierdziła, że skoro "system" wygląda od środka w taki sposób, to nie chce brać dalej udziału w programie.
Poszłam do Miszczaka i powiedziałam mu, że nie chcę tego dalej robić. Zwłaszcza że między mną a pozostałymi jurorami narastał konflikt. Nie umiem i nie chcę pracować w takiej atmosferze. Wychodzę z założenia, że nie we wszystkim musimy się zgadzać, ale przynajmniej się szanujmy. Nie wiem, może źle weszłam do tego programu, może źle zaczęłam, a może - co jest bardziej prawdopodobne - nieopatrznie pokrzyżowałam komuś plany – dodała Mucha.
Z relacji Anny wynika, że do dziś nie ma "przelotu" z Egurrolą, który parę lat temu miał ją olewać podczas kręcenia show w TVP.
W każdym razie po sezonie pożegnałam się z "You Can Dance", a gdy potem na planie "Dance Dance Dance" spotykałam Egurrolę, to ani razu się ze mną nie przywitał. Bardzo mnie tym rozbawił. Wolta, którą później wykonał, to był dopiero chichot losu. Ja wolę żyć w zgodzie ze sobą i mieć poczucie, że z każdym mogę porozmawiać, zamiast spuszczać wzrok i bokiem chodzić po mieście – podkreśliła.
Zresztą, Kasia Stankiewicz po tym, co powiedziałam jej w "Dance Dance Dance", też mi nie mówi dzień dobry. Gdy spotkałyśmy się na stacji benzynowej, udawała, że mnie nie widzi – przyznała.